Z Anoreksją jest jak z dobrym przyjacielem - będzie z Tobą niezależnie od tego czy jest dobrze czy źle. Po prostu jest. A że jest toksyczna... No cóż, my ludzie mamy tendencję do przebywania w toksycznych otoczeniach, związkach, czasem nawet rodzinach.
Czasem zastanawiam się nad pojęciem PATOLOGII w odniesieniu do Anoreksji. Coraz częściej odchodzi się już od tego słowa o pejoratywnym brzmieniu i łagodzi się je poprzez DYSFUNKCJĘ SPOŁECZNĄ. Niemniej jednak to wciąż ta sama definicja, mówiąca o pewnych zachowaniach odbiegających od ogólnie przyjętych norm.
Kto decyduje o normach? Kodeksy prawne. Jednak Anoreksja nie występuje w żadnych kodeksach. O Anoreksji mówią ludzie, a nie przepisy.
Możemy ją rozpatrywać pod kątem PATOLOGII jako jednostkę chorobową czyli stan odmienny od zdrowego. Zdrowe ciało i umysł powinny charakteryzować się umiarem i dobrem dla człowieka.
Anoreksja wydaje się stanem odmiennym od zdrowego. Każdy zdrowy organizm, aby żyć i funkcjonować, musi się odżywiać. Jeżeli świadomie nie przyjmujemy pożywienia, odmawiamy sobie życia.
Oczywiście nikt z przegłodzenia zaraz nie umarł! Czasem dni, tygodnie, a nawet miesiące mogą nam pomóc. I nie tylko w przypadku nadwagi. Taka "głodówka" wspomaga koncentrację i chęć działania. Przemyślanie głodzenie się czyli zmiana diety na lekką jest dobra.
Ale jak to jest z Anoreksją?
Jeśli raz wpadniemy w wir Anorektycznego stylu życia, wyrwanie się z niego nie jest łatwo o czym można przeczytać TU. Nawet jeśli przejdziemy przez to piekło, lepiej lub gorzej, okazuje się, że Ana siedzi w nas tak głęboko, że nie da się jej po prostu wyrzucić.
Jak przyjaciel, który nawet jeśli wydrzesz się na niego, zostanie, Ana siedzi z Tobą. Różnica jest taka, że Ana nie chce Ci pomóc. Ana Cię niszczy, a Ty jej na to pozwalasz, bo zaczynasz widzieć siebie jej oczami.
Byłe Anorektyczki, które mają chorobę już za sobą, wiedzą, o czym mówię. Jak starzy alkoholicy nosimy w sobie tego szczeniaka, który ma trzymać nas od alkoholu. Tylko, że nasz "szczeniaczek" jest w nas samych, w naszych głowach.
To taki toksyczny przyjaciel na całe życie, z którego istnieniem musimy się pogodzić. I jeśli szepce nam do ucha teksty, o tym jak bardzo jesteśmy grube, spojrzymy prawdzie w oczy czyli przejrzyjmy się w oczach najbliższych. Tu znajdziemy nasze prawdziwe oblicze.
To trudne, ale nie niemożliwe. Warte podjęcia walki. Dla siebie. Dla najbliższych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz