Po rozmowach z Wami oraz obserwacjach własnych widzę, że aby wyjść na przeciw chorobie nie potrzebujemy żadnych leków, hospitalizacji, długotrwałych terapii...
Bo to wszystko jest na nic, jeśli my sami świadomie nie powiemy NIE DLA ANOREKSJI!
Tak - musimy się zbuntować przeciw sobie. A każdy kto walczy ze sobą wie, że jest to najcięższa walka na świcie. Pokonać siebie. Być lepszym od siebie. Lepszą wersją samej siebie. Nie dać się zabić samej sobie.
Tak - otwarcie musimy się przyznać przed sobą, że nasz jedyny wróg jest w nas samych, a nie gdzieś w otoczeniu.
Tak - świadomość i zrozumienie to są pierwsze kroki do samopomocy. Jedynej skutecznej pomocy, jakiej możemy udzielić sobie.
I choćby nie wiadomo jak świat nasz najbliższy starał się nam pomóc, jest to nic w obliczu nas samych. Bo to my sami nie chcemy pomocy. Bo my sami nie widzimy, że jej potrzebujemy. Bo my sami musimy odczuć na własnej skórze, że robimy sobie krzywdę. Krzywdę, która może skończyć się śmiercią. A my umrzeć nie chcemy. Chcemy być szczupłe, chude, lekkie jak motyle. A to nie to samo co śmierć. I to zrozumieć musisz sama.
Pro
OdpowiedzUsuń