czwartek, 21 maja 2015

Anorexia - your friend for life!

Z Anoreksją jest jak z dobrym przyjacielem - będzie z Tobą niezależnie od tego czy jest dobrze czy źle. Po prostu jest. A że jest toksyczna... No cóż, my ludzie mamy tendencję do przebywania w toksycznych otoczeniach, związkach, czasem nawet rodzinach.

Czasem zastanawiam się nad pojęciem PATOLOGII w odniesieniu do Anoreksji. Coraz częściej odchodzi się już od tego słowa o pejoratywnym brzmieniu i łagodzi się je poprzez DYSFUNKCJĘ SPOŁECZNĄ. Niemniej jednak to wciąż ta sama definicja, mówiąca o pewnych zachowaniach odbiegających od ogólnie przyjętych norm.


Kto decyduje o normach? Kodeksy prawne. Jednak Anoreksja nie występuje w żadnych kodeksach. O Anoreksji mówią ludzie, a nie przepisy.

Możemy ją rozpatrywać pod kątem PATOLOGII jako jednostkę chorobową czyli stan odmienny od zdrowego. Zdrowe ciało i umysł powinny charakteryzować się umiarem i dobrem dla człowieka.

Anoreksja wydaje się stanem odmiennym od zdrowego. Każdy zdrowy organizm, aby żyć i funkcjonować, musi się odżywiać.  Jeżeli świadomie nie przyjmujemy pożywienia, odmawiamy sobie życia.

Oczywiście nikt z przegłodzenia zaraz nie umarł! Czasem dni, tygodnie, a nawet miesiące mogą nam pomóc. I nie tylko w przypadku nadwagi. Taka "głodówka" wspomaga koncentrację i chęć działania. Przemyślanie głodzenie się czyli zmiana diety na lekką jest dobra.



Ale jak to jest z Anoreksją?

Jeśli raz wpadniemy w wir Anorektycznego stylu życia, wyrwanie się z niego nie jest łatwo o czym można przeczytać TU. Nawet jeśli przejdziemy przez to piekło, lepiej lub gorzej, okazuje się, że Ana siedzi w nas tak głęboko, że nie da się jej po prostu wyrzucić.

Jak przyjaciel, który nawet jeśli wydrzesz się na niego, zostanie, Ana siedzi z Tobą. Różnica jest taka, że Ana nie chce Ci pomóc. Ana Cię niszczy, a Ty jej na to pozwalasz, bo zaczynasz widzieć siebie jej oczami.

Byłe Anorektyczki, które mają chorobę już za sobą, wiedzą, o czym mówię. Jak starzy alkoholicy nosimy w sobie tego szczeniaka, który ma trzymać nas od alkoholu. Tylko, że nasz "szczeniaczek" jest w nas samych, w naszych głowach.



To taki toksyczny przyjaciel na całe życie, z  którego istnieniem musimy się pogodzić. I jeśli szepce nam do ucha teksty, o tym jak bardzo jesteśmy grube, spojrzymy prawdzie w oczy czyli przejrzyjmy się w oczach najbliższych. Tu znajdziemy nasze prawdziwe oblicze.

To trudne, ale nie niemożliwe. Warte podjęcia walki. Dla siebie. Dla najbliższych.