Rasowa Anorektyczka myśli głównie o jedzeniu.
Oczywiście jej żelazną zasadą, jaka została jej narzucona przez Anę, jest to, żeby nie jeść. Najlepiej nic nie jeść. Jednak nie zmienia to faktu, że Anorektyczni najwięcej uwagi skupiają na jedzeniu.
Zastanawialiście się może dlaczego tak się dzieje? Postaram się Wam nieco to wytłumaczyć. Najlepiej cały proces myślenia o jedzeniu, bo możemy mówić tu o procesie.
PROCES MYŚLOWY ANOREKTYCZKI NT. JEDZENIA
Najpierw mamy do czynienia z próbą przestrzegania zasad, jakie narzuca im sama Ana (kimkolwiek ona jest). Zasada Nr 1 - nie jeść. Niejedzenie jako jedyna droga do osiągnięcia perfekcji (czyli pewnej śmierci, ale one tak tego nie pojmują).
Taka zasada, która nie tylko ogranicza jedzenie, ale wręcz je eliminuje, zaczyna powodować złość na siebie, otoczenie i właśnie na to jedzenie. Jedzenie staje się czymś złym. I to złem koniecznym, bo wszyscy jedzą. Gdziekolwiek nasza Anorektyczka się nie obejrzy, zawsze gdzieś ktoś coś je. Jest wyczulona na tym punkcie. Czuje zapachy wyraźniej, dostrzega jego kształty, faktury. Oszaleć można.
Zaczyna z całą siłą nienawidzić jedzenia. Jedzenie staje się wrogiem z którym musi żyć. Musi kłamać, że już zjadła, że się najadła.
Później kiedy najgorszy etap już minie, kiedy żołądek się dostatecznie skurczy, że nie potrzebuje już tylu kcal co kiedyś, jest łatwiej. Wtedy możemy mówić o przejściu przez pierwszą część procesu i wkroczeniu w drugą część całego procesu.
Teraz Anorektyczka dalej czuje wyraźnie zapachy, ale zaczyna się nimi sycić. Potrafi nawet gotować dla innych i obserwując jak inni jedzą przygotowane z należytą starannością jej posiłki, czerpie z tego przyjemność. Czuje się tak, jakby to ona je jadła. Jest spokojniejsza, nawet nieco weselsza. Potrafi też godzinami przeglądać przepisy na różne pyszności, drukować je, segregować, oglądać i sycić się samymi obrazami. Ważne, by były kolorowe i ładne. Estetyka ma dla niej istotne znaczenie.
A co jeśli ktoś podaruje jej czekoladę, bombonierkę, lizaki i masę innych słodyczy? Spokojnie, na tym etapie nie ma już złości. Weźmie je od Ciebie z uśmiechem i schowa w znanym tylko jej miejscu. Najlepiej zamkniętym na klucz. Kiedy jest sama, może je wyciągnąć, obejrzeć, przeliczyć, nasycić się pięknymi kolorami pudełek i innych opakować i odłożyć je z powrotem.
Jedzenie a raczej obsesyjne myśli o nim, a także rozmowy o jedzeniu, jakie potrawy i ciasta lubi, mogą dawać złudne wrażanie, że mamy do czynienia ze zwykłą dziewczyną, która jest wyjątkowo szczupła lub chuda i ma zajebistą przemianę materii, skoro tyle je i nie tyje.
Jeśli Anorektyczka zechce wyzdrowieć, wkracza w równie straszliwy etap procesu myślenia o jedzeniu co na początku. Jest źle. Jest bardzo źle. Organizm zapomniał jak trawić poszczególne składniki odżywcze i ma olbrzymi problem z przyswojeniem we właściwy sposób jedzenia. Jedzenie znów staje się wrogiem. Na tym etapie Anorektyczka może i często staje się Bulimiczką. Otwiera szafkę, w której trzymała wszystkie słodycze i wręcz pożera je obsesyjnie, aż zrobi jej się niedobrze. Potem wcale nie musi prowokować wymiotów - tu już organizm zrobi to za nią, bo nie jest w stanie jednorazowo przyjąć takiej dawki "śmieci". Jest to straszliwa męka, przez którą musi przejść. Bije się z własnymi myślami, jedzenie nigdy wcześniej jej tak nie smakowało jak teraz! czuje się jakby nigdy w życiu nie jadła.
Kiedy je czuje się winna. Robi to głównie w samotności. Aby nikt nie widział. Wstydzi się siebie, swoich reakcji i tego, że nad sobą nie panuje. Ten okres, jeśli przetrzyma i da sobie pomóc może trwać krócej lub dłużej, ale dla niej to wieczność...
Głodna? Więcej o Anie:
EA