Piękno wiele imion ma. Lubimy oglądać ładne zdjęcia, lubimy otaczać się ładnymi przedmiotami, lubimy rozmawiać z ładnymi ludźmi... Też nie jestem inna. Czy to próżność? Nie uważam tak. Materializm? Nie.
Piękno odkąd świat istnieje, ten większy globalny i ten nasz, od kiedy się narodziliśmy, świadomie i mniej świadomie miał dla nas znaczenie. Robiono nawet badania wśród niemowląt. Kiedy zbliżały się do nich osoby o pięknej twarzy, uśmiechały się i wyciągały rączki ufnie. Kiedy zaś miały do czynienia z osobami o mniej urokliwych twarzach, zachowywały pewny dystans, czasem płakały.
Czy to oznacza, że możemy jednoznaczne zdefiniować pojęcie piękna? Możemy, w pewnym stopniu. Chcecie się z tym zgodzić lub nie, ale im bardziej czyjaś twarz jest symetryczna, czysta, zadbana, o regularnych rysach, tym bardziej atrakcyjna i piękna będzie dla otoczenia.
Niby każdy ma swój kanon piękna, ale są osoby, które podobają się prawie wszystkim na prawie całym świecie. A przecież się od siebie różnimy, wyznajemy inne wartości, mamy inną religię, itp. Więc jak?
Moim zdaniem sedno tkwi właśnie w regularności, symetryczności, schludności, czystości, proporcjonalności.
Piękno mimo wszystko zawsze było i jest tak samo pojmowane. Co więcej, wg. mnie przez lata nie ulegało zmianie samo w sobie. Zmieniała się tylko moda na to, co jest w danym sezonie modne a co nie. Ale piękno zawsze pozostawało piękne.
Teraz możemy przejść przez epoki mody na określone piękno.
No i to byłyby ostatnie 4 z serii "Małe jest piękne". Na razie ;)
1. LASER PRECISION Intensywnie liftingująca maseczka odmładzająca do twarzy, szyi i dekoltu
Nie będę się rozdrabniać - jak się domyślacie do cer dojrzałych, więc stosujemy od czasu do czasu i pozostawiamy do wchłonięcia, czyli najlepiej przed snem nałożyć i iść spać. Gotowe!
SOS! Najlepiej grzybowy albo serowy... Mniam! Ale tym razem nie o sosach będziemy pisać, a o szybkich opatrunkach na naszą twarz czyli w zasadzie jak cały czas od jakiegoś czasu!
Ale shit! Masło maślane... :P
Ale przynajmniej jest o czym pisać, bo te zrobiły na mnie spore wrażenie!
1. SOS na zaskórniki i przebarwienia 5w1
Bardzo fajna, zwłaszcza na zimę, bo rozgrzewająca! Jednak jej rozgrzewający efekt ma inne zadanie. Jak się pewnie domyślacie, ciepło nieco rozpulchnia naszą cerą, przez co składniki aktywne mają swobodę przenikania i lepszego dobroczynnego działania. Efekt ciepła wyklucza wrażliwców z możliwości jej stosowania (przykro mi). W przypadku tej maski zalecają masaż (fajnie, znajdziecie łosia, który go Wam zrobi, jak nie to do roboty). Maska zostaje do wyschnięcia, a potem ją zmywamy. Trochę zabawy z tym jest, ale jak się ma ciekawą książkę pod ręką, bloga albo muzę - da się wytrzymać. Dla mnie bomba!
2. SOS na głębokie zmarszczki i linie mimiczne 5w1
Teoretycznie dla cery dojrzałej, ale nie zaszkodzi jak raz na jakiś czas sobie ją zaaplikujemy. W końcu od tego ciągłego śmiania się, schylania głowy ku dołowi i marszczeniu czoła linii mimicznych nam nie ubywa, a za to "pięknie" się nam uwidaczniają. Chyba czas na grzywkę? A jeśli nie bardzo chcesz zmieniać fryzurę czy martwić się za kilka lat ubiegającym czasem, warto nałożyć na fejs, szyję, dekolt taką maskę i iść spać ;)
3. SOS Multifunkcyjna maseczka-peeling do twarzy, szyi i dekoltu 5w1
Perfekcyjna dla cery dojrzałej, wrażliwej, suchej, ale i mojej ;) Tu też zalecają masaż, więc wiecie już co możecie zrobić ;) Tu również czekamy aż maska łaskawie zaschnie, żebyśmy trochę mumię przypominały i dopiero potem wszystko zmywamy.
4. SOS na poprawę struktury skóry 5w1
Matko! Wg. opisów większość masek dla cer dojrzałych! Hmm czyli że niby mamy czas na dbanie o siebie, ale nie dajcie się zwieść! Im wcześniej zaczniesz, tym mniejsza walka z czasem! W przypadku tej maski odczujemy podobno przyjemny (jak dla kogo) chłód na twarzy (ja rozumiem, że zimno poprawia krążenie etc etc, ale wolę efekty rozgrzewające, które też tak działają przecież!). Nie zmywamy jej, tylko nadmiar możemy później usunąć, ale ja... ja to idę spać :P
A teraz szybki przegląd różnorodności masek i maseczek jakie oferuje #Eveline!
Szykujcie się na recenzje poszczególnych masek:
1. SOS na zaskórniki i przebarwienia 5w1
2. SOS na głębokie zmarszczki i linie mimiczne 5w1
3. SOS multifunkcyjna maseczka-peeling do twarzy, szyi i dekoltu 5w1
4. SOS na poprawę struktury skóry 5w1
5. LASER PRCISION intensywnie liftingująca maseczka odmładzająca 5w1
6. DIAMONDS & 24K GOLD diamontowa maseczka odmładzająca 3w1
7. bioHYALURON 4D głęboko nawilżająca maseczka przeciwzmarszczkowa
8. ARGAN OIL maseczka intensywnie odmładzająca 3w1
A teraz maseczkowe szaleństwo z firmą #AAOceanic!W tym mamy też jeden kremowy peeling!
Do dzieła, nic samo się nie opisze :P
Skoro zabieg powinniśmy zaczynać od peelingu (po demakijażu oczywiście) to i opis od niego zaczniemy.
1. Kremowy peeling regenerujący
Standardowo dużo pitolenia na odwrocie o nadzwyczajnej mocy tej małej saszetki. Nie spodziewajmy się mega wygładzenia, jeśli mamy grubą i przetłuszczającą się skórę. Drobinki są małe, więc osobiście nie widzę przeciwwskazań nawet do cery naczyniowej - krzywdy sobie nie zrobicie. Zapach nie mój, ale jak ktoś lubi kremowy zapach wiśni - przypasuje.
2. Maseczka zwężająca pory
Dobra po zabiegu wyżywania się na twarzy po ciężkim dniu... Zwłaszcza jak masz całkiem długie szpony i sporo wyprysków i tak jakoś dziwnym trafem tylko na nich możesz się po wyżywać... Zaczerwienienie nieco zniknie. Nie to, żebym polecała zabieg wyciskania, ale no cóż - i mnie się to zdarza :P
3. Maseczka aktywnie oczyszczająca
Coś dla "tłuściochów" cerowych! Jeżeli i Was wkurza nieustający w swej produkcji tłuszcz na fejsie, po tej masce mamy wrażenie fajnej, nawilżonej i matowej cery! Mi to pasi ;)
4. Maseczka intensywnie nawilżająca
Jak pamiętacie albo i nie, moa tłusta cera potrafi być przesuszona, dlatego taki plaster w postaci intensywnego nawilżenia czasem się przydaje w zapasie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zechce się akurat dla odmiany przesuszyć! Co najśmieszniejsze, to że się przesusza, nie oznacza, że przestaję się błyszczeć! O ironio! 2 problemy w 1! ;D
5. Maseczka regenerująco-odżywcza
Dobra, jeśli nie chcesz być totalną świnią dla samej siebie, warto od czasu do czasu zainwestować w mały zabieg regenerujący tą biedną twarz, szyję i dekolt, zmęczony już Twoim niedbalstwem (praca, praca i praca? Albo impreza, impreza i impreza?). Aż tak nie boli, bo zawsze po prysznicu, ekspresowej tonizacji możesz ją nałożyć i iść spać, bez konieczności jej zmywania ;)
Teraz, kiedy pogoda płata nam figla, szczególnie powinnyśmy dbać o naszą buzię. W końcu rękawiczek na twarz nie ma, a w kominiarce raczej chodzić już nie lubimy (fryzura!!!).
Na lekko podrażnioną zmianami pogodowymi, dietą czy zmianą kosmetyków twarz #Kolastyna proponuje błyskawiczną maseczkę kojącą do twarzy, która łagodzi podrażnienia i doskonale nawilży naszą twarz :)
Delikatny zapach, kremowa konsystencja. Trzymamy na twarzy 10-15 minut i zmywamy. O peelingach przed maską i tonizacji po każdym kontakcie z wodą już nie będę się rozwodzić ;)
Noooo sporo czasu mnie tu nie było!!! Taki mały urlop od internetu i blogowania ;P Czasem człowiek musi pożyć, wierzcie mi :P
No to wracamy do tematu urodowego., Miałam sporo czasu na przetestowanie pozostałych saszetek i wierzcie bądź nie, miałam też czas na dokupienie nowych rzeczy, o których porozmawiamy sobie później ;P
Dziś OCZY - nasze zwierciadło duszy... A o takie zwierciadło trzeba dbać najlepiej jak się umie. Zwłaszcza jak trzeba wcześnie wstawać i późno kłaść się spać... Jak ostatnio moje tygodnie wyglądały zresztą.
#Perfecta idzie nam z pomocą i oferuje takie dwa małe opatrunki w postaci hydrożelowych płatków pod oczy. Doskonale się sprawdzają na szybko przed ważnym wyjściem. Nie sugerowałabym się zakresem wiekowym - oczy w każdym wieku zasługują na rozpieszczanie.
Samo noszenie tych płatków nie jest mega komfortowe (spróbuj spojrzeć w dół, kiedy je masz na sobie, a się przekonasz!). Dlatego fajnie jest sobie puścić ulubioną muzykę i na trochę zregenerować siły leżąc i odpoczywając ;)
Podsumowując - szybka i doraźna pomoc na zmęczone i opuchnięte okolice pod oczami ;)
Jeżeli jesteście święcie przekonani, że wrogiem Anorektyczki jest tylko jedzenie - to jesteście w błędzie! :P
Pierwszym i głównym wrogiem Anorektyczki jest ONA SAMA. Kurtyna opadła - tadam Panie i Panowie odsłaniamy kolejne fakty ;) Tyle krzywd ile ona sama sobie zrobi, nikt nie zrobi jej. Ale to nie koniec, bo ona sama siebie za wroga nie uważa. Co najwyżej może siebie nienawidzić za brak konsekwencji w dążeniu do perfekcji. Poza sobą ma wielu wrogów, których w istocie za takich uważa. Kim oni są?
1. Rodzice - jak już się zorientują, że nie je "normalnie" zaczynają truć. I trują i trują i wciskają jedzenie i pilnują, aż w końcu dochodzi do kłótni, które trwają i trwają, bo oni nas nie rozumieją...
2. Chłopak - ten najcudowniejszy i najukochańszy człowiek w naszym życiu, który zaczyna widzieć, ze chyba jednak coś za mało jesz i mówi, że się martwi, a Ciebie to zaczyna już wkurzać i dochodzisz do wniosku, że lepiej nie mieć już tego kolejnego zrzędy nad uchem i go usuwasz...
3. Koleżanki/Współpracownicy - tego już za wiele! Nie dość, że w domu nieustannie na tapecie temat Twojej chudości, to jeszcze w szkole/pracy cały czas Ci to wypominają! Zwariować można! O ile chłopaka odsunęłaś, to szkoły czy pracy ot tak nie zmienisz. Więc odrzucasz ataki lub sama atakujesz. Oczywiście możesz też udawać, że Cię to nie obchodzi, ale ile można tego słuchać?
4. Nauczyciele - oni też nie dają za wygraną. Zaczynają się rozmowy na lekcjach wychowawczych o anoreksji, dyskretne pytania o to co dziś zjadłaś, ale najgorsze jest, kiedy... mówią o Tobie bez Ciebie! Wzywają rodziców do szkoły! I po co ten cyrk? Czy robisz coś złego komuś? Nie.
5. Sąsiedzi - a oni po co się wtrącają w nie swoje sprawy? Własnej rodziny nie mają czy pamiętnik piszą? Tylko jeszcze bardziej zaogniają sytuację z rodzicami...
6. Przypadkowy przechodzień patrzący na nią - to dopiero masakra! Dlaczego ludzie się na nią gapią i ją obgadują? Ona nawet ich nie zna. Nie czuje się jak gwiazda, a wciąż o niej plotkują!
7. Jej pies/kot - co ciekawe, ten mały słodki piesek czy kotek, którego dotąd uwielbiała, zaczyna ją irytować swoim jestestwem! Przeszkadza ćwiczyć, wciąż czegoś chce, a to na spacer, a to pogłaskać, a to przygotować mu jedzenie... Niech się w końcu od niej odczepi!
8. Psycholog - na końcu wysłali Cię do psychologa? No cóż - skoro już tu trafiłaś, to czujesz, że jesteś tu za karę, chociaż nie wiesz co zrobiłaś. Nie masz zamiaru się zwierzać komuś obcemu - to przecież Twoje życie i wiesz co robisz.
9. I oczywiście jedzenie - no jakby nie było jedzenie jest ewidentnym wrogiem Anorektyczki. Nienawidzi go, ale z czasem potrafi się z nim oswoić. Czuje je, ale już nie pożąda go jak na początku. Znalazła substytut - ma całe słodko różowe pudełko z wycinkami z różnych gazet, które przedstawiają ciasta, ciasteczka i inne dobrocie. Delektuje się ich widokiem popijając kolejną szklankę wody. W innym pudełku magazynuje otrzymane słodkości, które liczy i ogląda. Wyobraża sobie ich smak i odkłada z powrotem.
Czy jest smutna? Czasami.
Czy jest zła? Jest - na tych wszystkich, którzy jej nie rozumieją. Bo przecież ona nie robi nic złego. Ona chce być piękna. Ona chce być tylko perfekcyjna.
Wow masz tytuł magistra, te piękne 3 litery przed nazwiskiem, które... nic nie zmieniły w Twoim życiu? Co? Nie urosłeś? Nie zmądrzałaś? Wciąż czujesz się dzieckiem? Inni wcale nie traktują Cię lepiej?
Gdzie te oczekiwane fanfary? Gdzie moje +100 do zajebistości?
HA! NIE MA!
Wiesz ilu jest magistrów w samej tylko Polsce? Spoko, ja też nie wiem :P Ale sprawdzę i... w 2008 roku zajęliśmy 4 pozycję na świecie pod względem ilości "posiadanych" magistrów!!! Wow! Cóż za wynik, proszę Państwa! Nasz naród składa się z takiej ilości magistrów, że możemy nawet w ciemno mówić do nieznajomych:
"Dzień dobry, Pani Magister", "Dzień dobry Panie Magistrze".
Zatem wyobraź sobie, jak każdy z nich podczas studiów miał wielkie marzenia co do zmian jakie przecież same nadejdą wraz z uzyskaniem dyplomu magistra... Nie dość, ze nic się nie zmieniło, to część z nas czuje się oszukana! Wpierw przez rodziców, bo to oni pchali Cię na studia, byś nie został nikim (zwłaszcza, gdy sami nie posiadają wykształcenia), potem na siebie, że nie miałeś i nie miałaś własnego zdanie. Aż wreszcie dochodzisz do że za wszyscy są winni po trochu, a najbardziej władza naszego kochanego Państwa!
Sprytnie zachęcają do studiowania, poszerzania wiedzy (rzadko mówią o umiejętnościach) na studiach licencjackich, potem magisterskich, dalej chcą byśmy edukowali się na studiach podyplomowych i robili nic nie warte doktoraty dla sztuki ich napisania! Czyli... czyli mamy do czynienia z ukrytym bezrobociem! Czyli jak jesteś studentem i nie pracujesz - nie jesteś bezrobotny! Zatem nie ma bezrobocia! Ach ta władza - całkiem niegłupio to sobie wymyślili, co?
Teraz czujesz się pewnie trochę jak zużyta marionetka, zwłaszcza jak właśnie niedawno skończyłaś studia i szukasz pracy i jej szukasz i szukasz i nic nie rozumiesz? Normalne!
A i jeszcze jedno - nie mów też, że należymy do UE i możemy brać dofinansowania (z PUP też) na własną działalność i to jest extra! Wcześniej tego nie było! Etc... Owszem - możesz. Ale samo założenie firmy to dopiero jeden krok, a tych kroków musisz zrobić całą masę, by ta firma przeżyła dłużej niż pół roku, rok czy 2... A to już nie lada wyczyn.
Nie zniechęcam Was - spełniajcie swoje marzenia. Ja co chwilę robię to, co akurat uważam za super, a potem się okazuje nie super, ale... No cóż ;) Wychodzę z założenia, że życie jest krótkie i muszę robić, co lubię, bo inaczej... Inaczej to byłoby marnotrawstwo życia :D
A tu film o oczekiwaniach nt. studiów vs. rzeczywistość :)
Dłonie, ach te nasze dłonie... Czy choć przez chwilę są nie używane? Czy dajemy im odpocząć? Czy w ogóle myślisz o odpoczynku i regeneracji dla swoich dłoni???
Dobra - pewnie nie myślisz ;) Dlatego jest blog! No więc dziś na tapetę idą 2 produkty:
1. Peeling i maska na dłonie z #Efektima oraz
2. Peeling i maska na dłonie z #Perfecta.
To jedziemy, żeby nie przedłużać!
#Efektima - co najpierw? Najpierw to sprawdź czy jesteś najedzona, bo trochę nam czasu zejdzie, a najlepiej to rób takie zabiegi przed pójściem spać, ale po kąpieli/prysznicu.
Wpierw peeling czyli saszetka nr 1. Zwilżamy dłonie i nakładamy całą jej zawartość na dłonie i masujemy, szorujemy, aż nam się znudzi (ale ok. 2 minut to wykonuj ruchy tarcia dłoń o dłoń, żeby trochę tej martwej skóry złuszczyć i aby składniki aktywne maski mogły swobodnie przenikać przez skórę).
Po peelingu i osuszeniu dłoni czas na... maskę! Nakładamy grubą warstwę na dłonie i masujemy, masujemy, a jak zaraz idziemy spać i nie mamy w planach żadnych łóżkowych ekscesów proponuję na wysmarowane maską dłonie nałożyć bawełniane rękawiczki! Na nasze szczęście jest już nieco chłodniej i dużo łatwiej będzie nam z nimi przespać całą noc ;)
Analogicznie postępujemy z preparatem do dłoni marki #Perfecta. Tu też mamy dwie saszetki: peeling i maska. Ten jakże analogiczny zabieg również polecam przed spaniem.
Efekty obu zabiegów? Bardziej przypadł mi do gustu ten z #Perfekty (nieco większa zawartość i fajny zapach). Po przebudzeniu jednak zarówno po pierwszym jak i podrugim preparacie dłonie wyglądają lepiej i są taaakie delikatne... :)
Oszczędność kasy, miejsca, a nawet czasu jak się okazało!
#Marion SPA 3 w 1 to "diamentowy" peeling, serum oraz maseczka.
Na dokładnie oczyszczoną twarz nakładam całość peelingu, który ładnie pachnie i zawiera grube zarnistowści (podobno diamentu i piasku korundu). Minimum 2 minuty okrężnymi i innymi ruchami trę twarz, ale mimo na prawdę grubych ziarenek, po spłukaniu peelingu nie mam zaczerwienionej twarzy. Jest gładsza, jaśniejsza. Podoba mi się.
Od razu tonizuję i nakładam serum, które niezbyt fajnie pachnie. Jest przezroczyste i nieco żelowe. Zaraz po nałożeniu przez kilka sekund czułam lekkie swędzenie/szczypanie. Myślałam, że będę musiała go zmyć, ale dosłownie po kilku sekundach wszystko minęło.
Odczekałam ok. 5 min., żeby serum się ładnie wchłonęło i od razu nałożyłam maskę. Maska ma kolor biały, konsystencję kremową i podobnie jak peeling, pachnie ładnie. Ona również zostaje na twarzy do wchłonięcia - w moim przypadku zawsze na noc zostawiam sobie te kremowe maski.
Rano twarz jest wciąż jaśniejsza (ale na to wpływ też ma sam sen) i aksamitna. Mimo tego, że mam cerę tłustą, to po takim zabiegu po nocy moja skóra się nie błyszczała, co często mi się zdarza, kiedy mam ją nieco odwodnioną i przesuszoną.
Polecam ją za cenę, szybkość (nie całe 10 minut całego zabiegu), ale i za efekt po ;) Spokojnie możecie testować na sobie ;)
Wiem, że jeszcze nie wiecie o co chodzi, ale chodzi właśnie o tą maskę na noc!
Ekspresowa maseczka bankietowa pod makijaż firmy #Dermika to idealny zabieg przed większym wyjściem, gdzie musimy wyglądać nienagannie, perfekcyjnie!
Noc przed imprezą robię sobie kompleksowe SPA w domu. Dziś skupię się na twarzy, bo jest to cały cykl poświęcony głównie zabiegom na twarz.
Najpierw dokładny demakijaż, potem peeling drobno lub gruboziarnisty (zależy w jakiej kondycji jest moja skóra), następnie serwuję sobie jeszcze maskę z glinką zieloną lub szarą i na sam koniec przed snem kładę całą saszetkę maski bankietowej na twarz, okolice oczu, szyję i dekolt! I idę spać.
Rano moja cera ma lekko złocisty odcień, ale wystarczy przetrzeć tonikiem, by zobaczyć efekt napięcia skóry i lepszego kolorytu. Jeszcze tylko płatki hydrożelowe pod oczy i na usta i gotowe! Czas na makijaż, kreację i wielkie wyjście ;D