Czy osoba, która przeszła przez piekło Anoreksji, jest w 100% zdrowa?
A czy Alkoholik po terapii już więcej nie popełni swoich błędów?
Jedno i drugie uzależnia. Nawet jeśli pokonamy swoje potwory, nie oznacza to, że one odeszły w niepamięć i już nigdy nas nie będą nękać. To siedzi w głowie. Gdzieś tam głęboko, zakopane pod stosem obiektywnych myśli, wpajanych siłą przez otoczenie lub nas samych... Czekają na słabszy dzień, aby mogły się odezwać...
Pokonać Anę znaczy nauczyć się z nią żyć. Zaakceptować ją i siebie. Pogodzić się ze sobą samym i wyobrażeniem o nas.
Kiedy była Anorektyczka zachodzi w ciążę, tą chcianą, wyczekiwaną albo wręcz odwrotnie - niespodziewaną, odzywają się w niej lęki.
Znów zaczyna bacznie obserwować swoje zmieniające się ciało, nad którym nie da się już zapanować. Stało się. W niej znajduje się nowy, mały człowiek, który chce żyć. Który chce być kochany.
Ex-Anorektycza targana jest myślami... Z jednej strony kocha swoje nienarodzone jeszcze dziecko, chce dla niego jak najlepiej, ale z drugiej strony może mieć cichy żal... Dlaczego? Pojawiają się pytania... Pojawia się złość!
Może być tak, że będzie to okres bardzo trudny do przetrwania, z wieloma dniami i nocami pełnymi łez... Z nieustannym lękiem...
W końcu niektóre z nas w tym czasie muszą ograniczyć ruch do minimum, inne nie muszą. Jeśli należysz do tych, co muszą głównie leżeć, oprócz duszy, cierpi Twoje ciało... Bolą mięśnie... Domagają się swojej dawki sportu...
Jednak najgorsze jest to, że możesz nawet jeść te same ilości jedzenia co przed ciążą, a waga wciąż rośnie... A Ex-Anorektyczka zaczyna wyrywać sobie włosy z głowy! Dlaczego wciąż rosnę i rosnę?? Dlaczego nie mieszczę się w swoje ciuchy, a na ciele zaczął pojawiać się cellulit i inne nierówności???
Ciąża dla Ex-Anorektyczki może być trudna. Może się obawiać bulimii, napadów obżarstwa, powrotu niechcianej wagi...
Aby ciąża nie była taka straszna jak widzą ją Anorektyczki, muszą one umieć pokochać i zaakceptować siebie, aby móc pokochać ten cud w sobie i w pełni pogodzić się z pewnymi wizualnymi kłopotami, a którymi będą mogły powalczyć później w zdrowy sposób.
A dla tych, co mają wątpliwości, że zachodząc w ciążę, będą pochłaniały dzień w dzień lodówkę i na co dzień będą się zajadały słodyczami na potęgę oraz innymi świństwami - uspokajam! Nic takiego się nie dzieje... Waga sobie rośnie, rzeczywiście. W poprzednie ciuchy się zmieścić (głównie dół) też nie jest łatwo, fakt. Jednak żadnych zachcianek w niezdrowych ilościach nie mam. Wręcz przeciwnie - można powiedzieć, że intuicyjnie same wybierzecie to co najlepsze dla Was i dziecka. I wcale nie będziecie się do tego zmuszać ;) A mimo że brzuszek rośnie, miejsca na jedzonko jest jakby mniej - po prostu nie ma miejsca na obżarstwo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz